Chochoł Lyrics by Karolina Czarnecka & Feno
Jakie mam wytańczyć sny,
żebym ocalała.
Choć z miłości z myśli pył,
krucha z ciała skała.
Jak odeprzeć ciebie mam
nim zmienisz się w chochoła.
Dym, proch, pył, świst, proch, pył.
Jak mam uspokoić sny,
żebym się wyspała,
bo z miłości będzie pył,
twarda z ciała skała.
Jak ocalić siebie mam,
nim zmienię się w chochoła.
Dym, proch, pył, świst, proch, pył.
Szumi wkoło, szumi las.
Szumi w głowach, szumi nam.
Ty moja nimfo, bierzesz co chcesz.
I jesteś blisko mnie, ja sobie wbrew.
Karmi mnie zazdrość,
to moje Limbo – jak nóż na gardle jest.
Moja Bibi, powiedz co ty we mnie jeszcze widzisz. Nie mam siły, codziennie udawać że żyję. Perspektywy sypią się jak kurz, prysnął czar, zimny lód, serce wrak, ha ha ha ha ha.
Rozpadam się na pół.
Po chwili jest nas dwóch.
Ten jeden chce cię kochać,
ten drugi nie chce już.
Raz dokoła raz dokoła, nim zamienię się w chochoła.
Kiedy ucieknę, nie spojrzę już za siebie,
po twoich śladach wszędzie dopadnę cię,
Gdzie tamten książe z baśni na białym rumaku,
zamknę cię w wieży, z której ratowałem cię.
Kiedy ucieknę, nie spojrzę już za siebie,
po twoich śladach wszędzie dopadnę cię.
Gdzie ta księżniczka z baśni na białym rumaku,
zamknę cię w wieży, z której ratowałam cię.
Q&A Section
Have a question about this song? Here are some answers.
Karolina Czarnecka & Feno